piątek, 30 października 2009

cytat

A Ty się temu nie dziwisz
Wiesz dobrze co było by dalej
Jakbyśmy byli szczęśliwi
Gdybym nie kochał Cie wcale

czwartek, 29 października 2009

numb

Miłość

Prawdziwa, szczera i idealna jak z bajki - to jest wyzwanie na miarę prawdziwego faceta. To jest trudniejsze od odkrywania kontynentów.

Hey - Mimo wszystko

środa, 21 października 2009

Sokrates to był ktoś

Bo mnie się zdaje, że gorszy człowiek "nie ma prawa" zaszkodzić lepszemu. Pewnie, może go zabić, skazać na wygnanie, pozbawić czci i praw. Tylko że te rzeczy on pewnie uważa, i ktoś inny może, za wielkie nieszczęścia, a ja zgoła nie uważam; znacznie większe nieszczęście robić to, co on teraz robi: niesprawiedliwie nastawać na życie człowieka. Więc teraz, Ateńczycy, jestem daleki od tego, żebym miał przemawiać w obronie siebie samego, jakby się komuś zdawać mogło, ale raczej w obronie was, żebyście czasem nie obrazili boga za to, że was obdarował, jeżeli na mnie wyrok śmierci wydacie.
Bo jeśli mnie skażecie, to niełatwo znajdziecie drugiego takiego, który by tak, śmiech powiedzieć, jak bąk z ręki boga puszczony siadał miastu na kark; ono niby koń wielki i rasowy, ale taki duży, że gnuśnieje i potrzebuje jakiegoś żądła, żeby go budziło. I zdaje mi się, że czymś takim dla miasta ja właśnie jestem, od boga mu przydany; ja, który was ciągle budzę i nakłaniam, i zawsze besztam każdego z osobna po całych dniach, to tu, to ówdzie przysiadając. Takiego drugiego niełatwo dostaniecie, obywatele; toteż jeżeli mnie posłuchacie, to nie zechcecie się mnie pozbywać.
Ale może być, że wy się gniewacie jak ten, któremu ktoś drzemkę przerywa; radzi byście mnie pacnąć i jak Anytos radzi, zabić mnie niewiele myśląc. Potem byście resztę życia mogli spać spokojnie, chyba że się bóg o was zatroszczy i kogoś innego wam znowu ześle. Że ja jestem właśnie taki i że mnie bóg dał miastu, to może i stąd zmiarkujecie: przecież to nie jest zwyczajna ludzka rzecz, że ja o swoje sprawy zgoła nie dbam i spokojnie patrzę na mój dom w zaniedbaniu, i to już od tylu lat, a ciągle jestem waszym dobrem zajęty. Prywatnie do każdego przychodzę niby ojciec albo starszy brat, i każdego namawiam, żeby dbał o dzielność. Gdybym jeszcze za to coś dostawał, brał jakie honoraria za te roztrząsania dusz, to miałbym jakiś powód.
Ależ dzisiaj wy widzicie sami, że oskarżyciele, którzy mnie tak bezwstydnie o wszystko inne oskarżyli, do takiej się przecież nie potrafili posunąć bezczelności, żeby świadka postawić na to, jakobym ja od kogo kiedykolwiek albo wziął wynagrodzenie, albo go zażądał. Bo ja, zdaje się, wystarczającego stawiam świadka na to, że prawdę mówię: ubóstwo. Ale może się to wyda nierozsądkiem, że ja tylko tak prywatnie ludziom doradzam i chodzę tu i tam, i tyle mam do roboty, a publicznie wystąpić nie mam odwagi: pójść na mównicę w tłum między was i rad udzielać państwu.

The Streets - Everything is borrowed

Robbie Williams - Feel

Zaplątany

Zaplątany znów
w Ciebie
w siebie
w sieć
marzeń
Twoich włosów
tonę
w cieple
Twego ciała
marzeniach
słodyczy
Twoich ust
czerwieni
w olśnieniu
jak sen
przychodzisz
i odchodzisz
czy wiesz?
wciąż mam
ten świat
w którym
jesteśmy Ty i ja
kochana
znów czekam
w piekle
nieistnienia...
Czy to
coś zmienia?
Jestem Twój
od początku
do końca
istnienia
całego
mojego
wszechczasowego
dlatego
czekam
doczekam
spełnienia
marzenia?
Rzeczywistość
uderza
jak ściana
po sennej nocy
z rana...

poniedziałek, 19 października 2009

Nie będę świętym

Nie będę świętym,
nawet o tym nie śnię.
Co, wiecznie doskonały?
W wiecznym mieście?

Nie będę świętym
żyjąc w tym świecie,
ale nie chcę być przeklęty -
w środku mnie umieśćcie.

Nie, nie będę świętym.
Po jaką cholerę?
Ani dla ludzi, ani dla pieniędzy.
I tak planów mam za wiele.

Nie będę świętym,
nie będę nawet księdzem.
Odpuszczam winy pięknym dniem -
od kropidła wolę pióro, śpiew,
a może pędzel?

A może nic nie wolę,
może wolę być
tylko i aż.
Być czy nie być?
Tak, nie być - to jest pytanie.

środa, 14 października 2009

Zima

Światło gdzieś w oddali
tam, gdzie dom mój leży
we mnie też się ogień pali
czy mogę w Ciebie wierzyć?

Czy mam w Ciebie wierzyć?
Nieskalaną albo chociaż moją?
Jesteś księżniczką z wieży
czy mężczyzn ostoją?

Czy jestem Twoim rycerzem
czy w ręku zabawką?
Tak bardzo chcę Ci wierzyć,
ale już postaw sprawę jasno.

Wypala się nadzieja,
płynę ku mieliznom...
bądź moją drogą zbawienia
lub stań się w końcu blizną.

Dokąd mnie wiedziesz, o okrutna,
zimna ścieżko przeznaczenia?
Moja dusza nie biała lecz brudna,
ale jednego przyzywam imienia.

Świętą płonę żądzą
o centrum Twego sacrum.
Myślisz, że instynkty mi nie płoną?
Płacę cenę taktu!

Znów Cię stawiam na podwyższeniu,
nie będąc zwierzęciem ni bogiem,
pieprzyłem inne przy Ciebie złudzeniu,
a moje serce leży odłogiem...

sobota, 3 października 2009

...

Nawet, gdy Cię nie ma, mamo, czuję jak mnie oceniasz...