Wiem, że zbłądziłem, ale nie dziw się
po przejściu tylu pustych dróg,
gdzie za każdym razem rozczarowanie,
wlewało w moje gorejące serce chłód,
po stracie tylu pięknych dni,
mam już dość patrzenia na gwiazdy,
chciałbym w końcu żyć dla prawdy,
chciałbym już zobaczyć świt.
Wiem, poczułem ból jak ostrza,
ale do róży idzie się przez ciernie,
najlepsza droga to nie ta najprostsza...
To ja jestem Twoim Małym Księciem!
To ja, kochanie, dbam o Twój uśmiech,
to ja pilnuję Twojej pogody,
ja za Ciebie wznoszę modły,
i myślę o Tobie zanim usnę.
I choć otchłani czekają mnie miesiące,
choć idzie zima, nadchodzi lód,
ja wiem, że tam gdzieś jest słońce,
nie mam wyboru - modlę się o cud.
Chciałbym usiąść przy Twoim ognisku,
nie żałuję - po prostu jestem dziki,
ale przy Tobie chcę być blisko,
chyba wpadłem w Twoje wnyki...
Ja jestem dzikus nieokrzesany,
ale będę jadł Ci z ręki,
pozwolę Ci zobaczyć moje rany,
będę Ci śpiewał wilcze piosenki.
Czy wiesz gdzie jest mój dom?
Czy wiesz jak mnie oswoić?
Czy usłyszę zimne wiatry jak dmą
i wypadnę przez nie z drogi?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz